Więc tak...no kurde, jak to sformułować.Więc, tutaj na tym blogu będę zamieszczała (jak na razie) rozdziały moich opowiadań.Coś a`la książka, ale w internecie.Zaczęłam pisać opowiadanie z nudów, bo odcięli mi niestety neta.Nie zamierzałam nigdy prowadzić właśnie takiego bloga z moimi opowiadaniami, ale wkręciła mnie do tego moja kumpela, która również ma tutaj bloga.Zapewne za parę dni mi się to znudzi i nie będę wg. dawała rozdziałów, ale się okaże.Wg. pozdro dla wszystkich!XD
czwartek, 21 października 2010
Rozdział II
Znów ta sama piosenka na budzik z telefonu.Nie wiem czemu, ale zamiast
zwykłego budzika, który mógłby mnie rano budzić, używałam budzika z
telefonu.Niechętnie uniosłam się i przetarłam oczy.Ziewnęłam i wstałam z
łóżka wyłączając dzwonek.Założyłam na stopy moje śmieszne, jakże i urocze
kapcie.Kiwnając się jakbym wypiła kilka flaszek wódki poszłam do
łazienki.Odkręciłam kran i pod wodę lejącą się z kranu włożyłam swoje
dłonie.Zniżyłam twarz do umywalki i okryłam twarz moimi dłońmi.Czując zimną
wodę na mojej twarzy lekko się pobudziłam.Chwyciłam ręcznik i wytarłam
twarz.Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę.Przejrzałam od góry do dołu
swoje ubrania.Postanowiłam że dziś założę moje stare, ale ulubione jeansy i
za dużą na mnie koszulkę z wielkim napisem.Poszłam do łazienki i zaczęłam
się ubierać.Po chwili gdy miałam już na sobie ciuchy spojrzałam w
lustro.Nawet nie chciałam na siebie w tej chwili patrzeć, zresztą jak
zawsze rano.Moje włosy ...rozczochrane, zupełnie jak jakieś siano.Złapałam
szczotkę i zaczęłam je rozczesywać, gdy powoli wracały do normy.Przez
krótką chwilę myślałam jak dziś mam iść uczesana.Spiąć czy nie spiąć
włosów?W końcu postawiłam na rozpuszczonych włosach.Moje włosy nie były
proste.Często się falowały, a czasami powstawały z nich loki.Umyłam zęby i
wyszłam z łazienki.Wzięłam plecak i zeszłam na dół, kładąc go przy
schodach.Weszłam do kuchni i stanęłam w przejściu, patrząc jak moja mama
powoli pije brązową kawę z filiżanki.
-No cześć.-przywitałam się z nią, unosząc ramiona przy tym łapiąc powietrze
i równocześnie je wypuszczając.Usiadłam na krzesełku przy stole, siedząc na
przeciwko niej i otarłam oczy.
-No siema.-odpowiedziała.Spojrzałam na nią ironicznym wzrokiem.Moja mama
zawsze chciała być jak ona to mówiła "cool".Trochę tym mnie dobijała oraz
robiła obciach, ale i tak ją kochałam.Lepszej mamy chyba nie mogłam
mieć.Miała rudawe włosy, a teraz na wpatrywała się we mnie swoimi brązowymi
oczami.
-Mamo ...-powiedziałam jeszcze zaspana, opierając czoło o swoją dłoń.
-Proszę, nie mów tak.-zaśmiałam się, a zaraz po mnie zaśmiała się i
ona.Napiła się łyk kawy dalej mierząc mnie wzrokiem.
-No już dobrze, dobrze.Tam masz śniadanie.Spakuj je i marsz do szkoły,
potrzebuję trochę spokoju od ciebie diabełku.-wskazała palcem na dwie
zapakowane w folię kanapki i ponownie się zaśmiała.Ja również się zaśmiałam
i wstałam idąc po kanapki.Wzięłam je w jedną dłoń i otworzyłam swój plecak,
nie pakując, a raczej wrzucając do plecaka kanapki.Zamknęłam plecak i
założyłam na jedno ramie.Spojrzałam w jej stronę i uśmiechnęłam się
szeroko.
-To do zobaczenia.-pomachałam jej i poszłam do drzwi.Już miałam wychodzić
gdy usłyszałam jej głos.
-Do zobaczenia, kocham cie.-ścisnęłam oczy i zmarszczyłam usta.Westchnęłam
i otworzyłam usta.
-Ja ciebie też.-powiedziałam i wyszłam z domu.Spojrzałam na dom Max`a i
uśmiechnęłam się.Liczyłam że zaraz wyjdzie z domu i razem pójdziemy do
szkoły, ale na marne.Spojrzałam w ziemię, widząc swoje czarne trampki.Po
chwili ruszyłam do szkoły.Idąc tak rozglądałam się i myślałam o nie
potrzebnych rzeczach, gdy nagle ktoś z tyłu złapał mnie za
ramiona.Wzdrygnęłam się i złapałam za serce.Czasami byłam po prostu
strachliwa, ale byłam dziewczyną, a nie typem "twardzielki".
-I kogo my tu mamy?-rozpoznałam ten głos.To był Tom, mój najlepszy
przyjaciel.Był dość wysoki, jak na swój wiek.Miał niebieskie oczy i lekkie
blond loki.Zawsze lubiłam się nimi bawić, a on zazwyczaj strzelał mi
udawanego "focha".
-Człowieku!Chcesz mnie zabić!-krzyknęłam na niego, po czym się zaśmiałam.
Złapał się za podbródek i zaczął go lekko pocierać obydwoma palcami.
-Chyba tak.-odparł kiwając głową na tak z głupkawym uśmiechem na
ustach.Zrobiłam swoją klasyczną "wkurzoną" minę i walnęłam go ręką w klatkę
piersiową, którą zawsze chciał sobie wyrobić na niezły kaloryfer.
-Jesteś okropny.-powiedziałam, po czym się uśmiechnęłam.Tom wspaniałym
chłopakiem, jak i przyjacielem.Pamiętam jak kiedyś się mu spodobałam i się
we mnie zakochał.Powiedział mi to, a nawet poprosił o chodzenie, a ja
głupia odmówiłam za sprawą Josha.Josh to w naszej szkole, jak to nazywa go
połowa dziewczyn, najlepszym ciachem w szkole.Fakt, był ładny.Wysoki,
niebieskooki brunet.Ja też kiedyś tak twierdziłam.Byłam w nim zakochana na
zabój.Aż w końcu poznałam jaki naprawdę jest.Pusty.Jednym krótkim słowem
pusty.Teraz żałuję że wtedy odmówiłam Tomowi, ale już za późno.Nagle przed
oczami zobaczyłam dwa jego palce i usłyszałam pstryknięcie.
-Halo, Pamela!Obudź się!-krzyknął mi do ucha, a ja momentalnie oderwałam
się od własnych myśli.
-Dobrze, dobrze.Ale nie pozbawiaj mnie słuchu.-zaśmiałam się i zanim
zdążyłam mrugnąć już staliśmy przy drzwiach szkoły.Spojrzałam na niego i
westchnęłam.On tylko zrobił krok do przodu i otworzył mi drzwi.
-Panie przodem.-powiedział spokojnym głosem i lekko się ugiął.Ja jedynie
uśmiechnęłam się szeroko i ze spuszczoną głową weszłam do środka.
-Dziękuję.-spojrzałam na niego, gdy wchodził za mną.
-Spoko.-odpowiedział, a po chwili zabrzmiał dzwonek.Super, znów się
spóźnię.Ale wolę się spóźnić niż dostać punkty ujemne za to że nie
przebrałam butów.
-Chodź.-Tom chwycił mnie za rękę i pociągnął do szatni.Szybko wyciągnęłam
swoje czarne trampki, które miałam na zmianę do szkoły i zaczęłam je
zakładać.W tym samym tempie ściągnęłam kurtkę i powiesiłam na
wieszaku.Uniosłam wzrok i spojrzałam na Toma, nieco zdziwiona.Jak on to
zrobił?Tak szybko się przebrał.Mnie przebranie butów zajęło 5 min.a jemu
nie całe 2 min.
-Niezły jesteś.-powiedziałam z figlarnym uśmieszkiem na ustach i założyłam
plecak na jedno ramie i podeszłam do niego z uśmiechem.Złapałam go za rękę
i ciągnąc za sobą zaczęłam biec w stronę klasy.
-Ej, no uważaj trochę.-zwrócił się do mnie, przy tym śmiejąc się krótko.Po
chwili już stałam przy białych drzwiach do klasy.Zduszana złapałam ręką
klamkę i otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry.-przywitałam się z Panią Kirch, która uczyła polskiego.
-Dzień dobry.-zdyszany, za mną przywitał się Tom.Odgarnęłam ręką niesforny
włos, który wpadał mi na czoło i porozglądałam się po klasie szukając
wzrokiem Max`a.Jest.Siedział tam gdzie wczoraj i przyglądał się mi, nam
dziwnym, jakby zazdrosnym wzrokiem.
-Spóźniliście się.-powiedziała do nas P.Kirch.Szybko oderwałam od niego
wzrok i przeniosłam na nią.
-Tak, przepraszamy.-spuściłam głowę mówiąc, i tyrpnęłam Toma, aby również
spuścił głowę.Tak właśnie zrobił.
-No dobrze, nie wpiszę wam spóźnienia, ale żeby to był ostatni raz.-chyba
spuszczenie głowy zadziałało.P.Kirch była drobnej budowy, a jej blond włosy
dosięgały jej pasa.Lecz zazwyczaj spinała je w koka na czubku
głowy.Osobiście wolałam jak chodziła w rozpuszczonych.Jakoś bardziej było
jej do twarzy.Śmiejąc się pod nosem poszłam do swojej ławki i cicho
usiadłam.
-Dobrze dzieci, zaczynamy dzisiejszą lekcje.-Pani Kirch wstała i zaczęła
pisać temat na tablicy.Uniosłam głowę i już miałam napisać Lekcje, gdy
przed oczami ujrzałam karteczkę zwiniętą w kulkę.Nie rozglądając się
otworzyłam ją i przeczytałam "Co ty robiłaś?Czekałem na ciebie, aż
wyjdziesz z domu, chciałem iść razem z tobą do szkoły.".Kto to mógł
napisać?Wyrwałam wzrok z kartki i zaczęłam się rozglądać, gdy ktoś zaczął
mi kiwać.Max?Max.On, chciał iść razem ze mną do szkoły?Naprawdę to
ucieszyłam się z tego powodu i uśmiechnęłam się szeroko do niego.Chwyciłam
długopis i pod tym co napisał, zaczęłam pisać "Nie wiedziałam że Pan
zamierza iść ze mną do szkoły.Ktoś Pana przegonił.;p".Złożyłam kartkę i
zaśmiałam się rzucając w jego stronę.
-Co to ma być?!-nagle usłyszałam ostry ton nauczycielki i wyprostowałam się
momentalnie robiąc wielkie oczy.
-Na moich lekcjach nie ma wysyłania żadnych liścików!-ponownie
krzyknęła.Pani Krich była fajna, ale miała swoje zasady.
-Max i Pamela zostajecie po lekcjach.-powiedziała stanowczym głosem i
wróciła do pisania na tablicy.Co?Miałam zostać po lekcjach?Spojrzałam na
Maxa, a on tylko pokręcił głową i zaśmiał się.A tak naprawdę to cieszyłam
się że zostanę z nim po lekcjach.Ciekawił mnie, chciałam go poznać,
bliżej.Uśmiechnęłam się i zaczęłam już teraz przepisywać do zeszytu
bazgroły, które napisała nauczycielka na tablicy.Zanim zdążyłam mrugnąć
oczami już był dzwonek.Wyszłam na przerwę i zupełnie nie wiedziałam gdzie
mam iść.Victoria była chora, a Tom był na treningu.Połowa naszej grupki
kumpli się rozpadła, gdy rozpoczynaliśmy gimnazjum.Moi najbliżsi odeszli,
lecz na szczęście utrzymujemy kontakt.Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za
biodra i pociąga za sobą.
-Ej, co się ...-nim zdążyłam dokończyć zdanie już ktoś zaciągnął mnie za
szafki.Obróciłam się i ujrzałam przed sobą Maxa.Spojrzałam w jego oczy i
uśmiechnęłam się szeroko.
-Ładnie to tak dziewczynę od tyłu zachodzić.-zaśmiałam się.Spojrzałam na
jego kąciki ust.Jego uśmiech był powalający i był przesyłany tylko dla
mnie.Zza jego ramienia zauważyłam Octavię, która chciała mnie po prostu
zeżreć spojrzeniem.Octavia miała długie brązowe włosy i ciemną
karnację.Wszyscy chłopacy za nią szaleli, szaleją i myśli że może mieć
każdego.Jest popularna, znana, lubiana, ale ja wiem jaka naprawdę
jest.Widząc ją uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-Wybacz, ale coś mi kazało to zrobić.-usłyszałam jego głos i momentalnie
odwróciłam od niej wzrok i spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Ach, rozumiem.-powiedziałam.
-Więc spędzimy ze sobą całą lekcję.-uśmiechnął się do mnie łobuzersko i
zaśmiał pod nosem.
-Widocznie, hym, tak.-kiwnęłam głową w dół nie przestawając się uśmiechać.
-Hej Max.-o nie.Musiała przyjść.Wiedziałam, to Octavia.Na pewno już
zachaczyło oko na Maxie i próbuje teraz go uwiązać.Spojrzała na mnie kątem
oka z krzywym uśmiechem, a później spojrzała na Maxa.
-Jesteś nowy, nie oprowadzić cię przypadkiem po szkole?Wiesz znam ją jak
własną kieszeń.-powiedziała tym swoim piskliwym, jak ja go nazywałam
głosikiem i złapała go za ramię.
-Em, no ...-Max jedynie zaczął się jąkać i drapać po głowie.
-Nie gadaj, tylko chodź.-zaśmiała się i pociągnęła go za sobą, jakby
prowadziła go na smyczy.
-Widzimy się na lekcji.-jeszcze przez chwilę patrzał na mnie i krzyknął, a
później obrócił się i zaczął iść, a raczej biegnąc za Octavią.Uśmiechnęłam
się smutno pod nosem i westchnęłam.Po chwili już był dzwonek, a ja
niechętnie poszłam w stronę klasy.
_____________________________
Sorry, że taką czcionką, ale nie umiałam inaczej wkleić.;/
Ten rozdział trochę, a może nawet bardziej dłuższy od 1, ale moim zdaniem ciekawszy.;D
Proszę o komentarze i dodawanie się do obserwatorów, jak co to bardzo dziękuję.:*
Pozdro.[peace]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńExtra , proszę dodaj następny.;*
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńSuper blog, zapraszam do mnie:
http://evelinejoliens.blogspot.com/
super piszesz,czekam na następny rozdział...xd
OdpowiedzUsuń