czwartek, 21 października 2010

Rozdział II

                         
Znów ta sama piosenka na budzik z telefonu.Nie wiem czemu, ale zamiast

zwykłego budzika, który mógłby mnie rano budzić, używałam budzika z

telefonu.Niechętnie uniosłam się i przetarłam oczy.Ziewnęłam i wstałam z

łóżka wyłączając dzwonek.Założyłam na stopy moje śmieszne, jakże i urocze

kapcie.Kiwnając się jakbym wypiła kilka flaszek wódki poszłam do

łazienki.Odkręciłam kran i pod wodę lejącą się z kranu włożyłam swoje

dłonie.Zniżyłam twarz do umywalki i okryłam twarz moimi dłońmi.Czując zimną

wodę na mojej twarzy lekko się pobudziłam.Chwyciłam ręcznik i wytarłam

twarz.Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę.Przejrzałam od góry do dołu

swoje ubrania.Postanowiłam że dziś założę moje stare, ale ulubione jeansy i

za dużą na mnie koszulkę z wielkim napisem.Poszłam do łazienki i zaczęłam

się ubierać.Po chwili gdy miałam już na sobie ciuchy spojrzałam w

lustro.Nawet nie chciałam na siebie w tej chwili patrzeć, zresztą jak

zawsze rano.Moje włosy ...rozczochrane, zupełnie jak jakieś siano.Złapałam

szczotkę i zaczęłam je rozczesywać, gdy powoli wracały do normy.Przez

krótką chwilę myślałam jak dziś mam iść uczesana.Spiąć czy nie spiąć

włosów?W końcu postawiłam na rozpuszczonych włosach.Moje włosy nie były

proste.Często się falowały, a czasami powstawały z nich loki.Umyłam zęby i

wyszłam z łazienki.Wzięłam plecak i zeszłam na dół, kładąc go przy

schodach.Weszłam do kuchni i stanęłam w przejściu, patrząc jak moja mama

powoli pije brązową kawę z filiżanki.
-No cześć.-przywitałam się z nią, unosząc ramiona przy tym łapiąc powietrze

i równocześnie je wypuszczając.Usiadłam na krzesełku przy stole, siedząc na

przeciwko niej i otarłam oczy.
-No siema.-odpowiedziała.Spojrzałam na nią ironicznym wzrokiem.Moja mama

zawsze chciała być jak ona to mówiła "cool".Trochę tym mnie dobijała oraz

robiła obciach, ale i tak ją kochałam.Lepszej mamy chyba nie mogłam

mieć.Miała rudawe włosy, a teraz na wpatrywała się we mnie swoimi brązowymi

oczami.
-Mamo ...-powiedziałam jeszcze zaspana, opierając czoło o swoją dłoń.
-Proszę, nie mów tak.-zaśmiałam się, a zaraz po mnie zaśmiała się i

ona.Napiła się łyk kawy dalej mierząc mnie wzrokiem.
-No już dobrze, dobrze.Tam masz śniadanie.Spakuj je i marsz do szkoły,

potrzebuję trochę spokoju od ciebie diabełku.-wskazała palcem na dwie

zapakowane w folię kanapki i ponownie się zaśmiała.Ja również się zaśmiałam

i wstałam idąc po kanapki.Wzięłam je w jedną dłoń i otworzyłam swój plecak,

nie pakując, a raczej wrzucając do plecaka kanapki.Zamknęłam plecak i

założyłam na jedno ramie.Spojrzałam w jej stronę i uśmiechnęłam się

szeroko.
-To do zobaczenia.-pomachałam jej i poszłam do drzwi.Już miałam wychodzić

gdy usłyszałam jej głos.
-Do zobaczenia, kocham cie.-ścisnęłam oczy i zmarszczyłam usta.Westchnęłam

i otworzyłam usta.
-Ja ciebie też.-powiedziałam i wyszłam z domu.Spojrzałam na dom Max`a i

uśmiechnęłam się.Liczyłam że zaraz wyjdzie z domu i razem pójdziemy do

szkoły, ale na marne.Spojrzałam w ziemię, widząc swoje czarne trampki.Po

chwili ruszyłam do szkoły.Idąc tak rozglądałam się i myślałam o nie

potrzebnych rzeczach, gdy nagle ktoś z tyłu złapał mnie za

ramiona.Wzdrygnęłam się i złapałam za serce.Czasami byłam po prostu

strachliwa, ale byłam dziewczyną, a nie typem "twardzielki".
-I kogo my tu mamy?-rozpoznałam ten głos.To był Tom, mój najlepszy

przyjaciel.Był dość wysoki, jak na swój wiek.Miał niebieskie oczy i lekkie

blond loki.Zawsze lubiłam się nimi bawić, a on zazwyczaj strzelał mi

udawanego "focha".
-Człowieku!Chcesz mnie zabić!-krzyknęłam na niego, po czym się zaśmiałam.
Złapał się za podbródek i zaczął go lekko pocierać obydwoma palcami.
-Chyba tak.-odparł kiwając głową na tak z głupkawym uśmiechem na

ustach.Zrobiłam swoją klasyczną "wkurzoną" minę i walnęłam go ręką w klatkę

piersiową, którą zawsze chciał sobie wyrobić na niezły kaloryfer.
-Jesteś okropny.-powiedziałam, po czym się uśmiechnęłam.Tom wspaniałym

chłopakiem, jak i przyjacielem.Pamiętam jak kiedyś się mu spodobałam i się

we mnie zakochał.Powiedział mi to, a nawet poprosił o chodzenie, a ja

głupia odmówiłam za sprawą Josha.Josh to w naszej szkole, jak to nazywa go

połowa dziewczyn, najlepszym ciachem w szkole.Fakt, był ładny.Wysoki,

niebieskooki brunet.Ja też kiedyś tak twierdziłam.Byłam w nim zakochana na

zabój.Aż w końcu poznałam jaki naprawdę jest.Pusty.Jednym krótkim słowem

pusty.Teraz żałuję że wtedy odmówiłam Tomowi, ale już za późno.Nagle przed

oczami zobaczyłam dwa jego palce i usłyszałam pstryknięcie.
-Halo, Pamela!Obudź się!-krzyknął mi do ucha, a ja momentalnie oderwałam

się od własnych myśli.
-Dobrze, dobrze.Ale nie pozbawiaj mnie słuchu.-zaśmiałam się i zanim

zdążyłam mrugnąć już staliśmy przy drzwiach szkoły.Spojrzałam na niego i

westchnęłam.On tylko zrobił krok do przodu i otworzył mi drzwi.
-Panie przodem.-powiedział spokojnym głosem i lekko się ugiął.Ja jedynie

uśmiechnęłam się szeroko i ze spuszczoną głową weszłam do środka.
-Dziękuję.-spojrzałam na niego, gdy wchodził za mną.
-Spoko.-odpowiedział, a po chwili zabrzmiał dzwonek.Super, znów się

spóźnię.Ale wolę się spóźnić niż dostać punkty ujemne za to że nie

przebrałam butów.
-Chodź.-Tom chwycił mnie za rękę i pociągnął do szatni.Szybko wyciągnęłam

swoje czarne trampki, które miałam na zmianę do szkoły i zaczęłam je

zakładać.W tym samym tempie ściągnęłam kurtkę i powiesiłam na

wieszaku.Uniosłam wzrok i spojrzałam na Toma, nieco zdziwiona.Jak on to

zrobił?Tak szybko się przebrał.Mnie przebranie butów zajęło 5 min.a jemu

nie całe 2 min.
-Niezły jesteś.-powiedziałam z figlarnym uśmieszkiem na ustach i założyłam

plecak na jedno ramie i podeszłam do niego z uśmiechem.Złapałam go za rękę

i ciągnąc za sobą zaczęłam biec w stronę klasy.
-Ej, no uważaj trochę.-zwrócił się do mnie, przy tym śmiejąc się krótko.Po

chwili już stałam przy białych drzwiach do klasy.Zduszana złapałam ręką

klamkę i otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry.-przywitałam się z Panią Kirch, która uczyła polskiego.
-Dzień dobry.-zdyszany, za mną przywitał się Tom.Odgarnęłam ręką niesforny

włos, który wpadał mi na czoło i porozglądałam się po klasie szukając

wzrokiem Max`a.Jest.Siedział tam gdzie wczoraj i przyglądał się mi, nam

dziwnym, jakby zazdrosnym wzrokiem.
-Spóźniliście się.-powiedziała do nas P.Kirch.Szybko oderwałam od niego

wzrok i przeniosłam na nią.
-Tak, przepraszamy.-spuściłam głowę mówiąc, i tyrpnęłam Toma, aby również

spuścił głowę.Tak właśnie zrobił.
-No dobrze, nie wpiszę wam spóźnienia, ale żeby to był ostatni raz.-chyba

spuszczenie głowy zadziałało.P.Kirch była drobnej budowy, a jej blond włosy

dosięgały jej pasa.Lecz zazwyczaj spinała je w koka na czubku

głowy.Osobiście wolałam jak chodziła w rozpuszczonych.Jakoś bardziej było

jej do twarzy.Śmiejąc się pod nosem poszłam do swojej ławki i cicho

usiadłam.
-Dobrze dzieci, zaczynamy dzisiejszą lekcje.-Pani Kirch wstała i zaczęła

pisać temat na tablicy.Uniosłam głowę i już miałam napisać Lekcje, gdy

przed oczami ujrzałam karteczkę zwiniętą w kulkę.Nie rozglądając się

otworzyłam ją i przeczytałam "Co ty robiłaś?Czekałem na ciebie, aż

wyjdziesz z domu, chciałem iść razem z tobą do szkoły.".Kto to mógł

napisać?Wyrwałam wzrok z kartki i zaczęłam się rozglądać, gdy ktoś zaczął

mi kiwać.Max?Max.On, chciał iść razem ze mną do szkoły?Naprawdę to

ucieszyłam się z tego powodu i uśmiechnęłam się szeroko do niego.Chwyciłam

długopis i pod tym co napisał, zaczęłam pisać "Nie wiedziałam że Pan

zamierza iść ze mną do szkoły.Ktoś Pana przegonił.;p".Złożyłam kartkę i

zaśmiałam się rzucając w jego stronę.
-Co to ma być?!-nagle usłyszałam ostry ton nauczycielki i wyprostowałam się

momentalnie robiąc wielkie oczy.
-Na moich lekcjach nie ma wysyłania żadnych liścików!-ponownie

krzyknęła.Pani Krich była fajna, ale miała swoje zasady.
-Max i Pamela zostajecie po lekcjach.-powiedziała stanowczym głosem i

wróciła do pisania na tablicy.Co?Miałam zostać po lekcjach?Spojrzałam na

Maxa, a on tylko pokręcił głową i zaśmiał się.A tak naprawdę to cieszyłam

się że zostanę z nim po lekcjach.Ciekawił mnie, chciałam go poznać,

bliżej.Uśmiechnęłam się i zaczęłam już teraz przepisywać do zeszytu

bazgroły, które napisała nauczycielka na tablicy.Zanim zdążyłam mrugnąć

oczami już był dzwonek.Wyszłam na przerwę i zupełnie nie wiedziałam gdzie

mam iść.Victoria była chora, a Tom był na treningu.Połowa naszej grupki

kumpli się rozpadła, gdy rozpoczynaliśmy gimnazjum.Moi najbliżsi odeszli,

lecz na szczęście utrzymujemy kontakt.Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za

biodra i pociąga za sobą.
-Ej, co się ...-nim zdążyłam dokończyć zdanie już ktoś zaciągnął mnie za

szafki.Obróciłam się i ujrzałam przed sobą Maxa.Spojrzałam w jego oczy i

uśmiechnęłam się szeroko.
-Ładnie to tak dziewczynę od tyłu zachodzić.-zaśmiałam się.Spojrzałam na

jego kąciki ust.Jego uśmiech był powalający i był przesyłany tylko dla

mnie.Zza jego ramienia zauważyłam Octavię, która chciała mnie po prostu

zeżreć spojrzeniem.Octavia miała długie brązowe włosy i ciemną

karnację.Wszyscy chłopacy za nią szaleli, szaleją i myśli że może mieć

każdego.Jest popularna, znana, lubiana, ale ja wiem jaka naprawdę

jest.Widząc ją uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-Wybacz, ale coś mi kazało to zrobić.-usłyszałam jego głos i momentalnie

odwróciłam od niej wzrok i spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Ach, rozumiem.-powiedziałam.
-Więc spędzimy ze sobą całą lekcję.-uśmiechnął się do mnie łobuzersko i

zaśmiał pod nosem.
-Widocznie, hym, tak.-kiwnęłam głową w dół nie przestawając się uśmiechać.
-Hej Max.-o nie.Musiała przyjść.Wiedziałam, to Octavia.Na pewno już

zachaczyło oko na Maxie i próbuje teraz go uwiązać.Spojrzała na mnie kątem

oka z krzywym uśmiechem, a później spojrzała na Maxa.
-Jesteś nowy, nie oprowadzić cię przypadkiem po szkole?Wiesz znam ją jak

własną kieszeń.-powiedziała tym swoim piskliwym, jak ja go nazywałam

głosikiem i złapała go za ramię.
-Em, no ...-Max jedynie zaczął się jąkać i drapać po głowie.
-Nie gadaj, tylko chodź.-zaśmiała się i pociągnęła go za sobą, jakby

prowadziła go na smyczy.
-Widzimy się na lekcji.-jeszcze przez chwilę patrzał na mnie i krzyknął, a

później obrócił się i zaczął iść, a raczej biegnąc za Octavią.Uśmiechnęłam

się smutno pod nosem i westchnęłam.Po chwili już był dzwonek, a ja

niechętnie poszłam w stronę klasy.

_____________________________
Sorry, że taką czcionką, ale nie umiałam inaczej wkleić.;/
Ten rozdział trochę, a może nawet bardziej dłuższy od 1, ale moim zdaniem ciekawszy.;D
Proszę o komentarze i dodawanie się do obserwatorów, jak co to bardzo dziękuję.:*
Pozdro.[peace]

4 komentarze: